Krytk wewnętrzny „pod pantoflem” czyli jak radzić sobie ze swoim krytycyzmem.

Nie nadajesz się!  Jesteś kiepska! To co robisz jest nieprofesjonalne! Niewystarczająco dobre! Powinnaś nauczyć się lepiej! itd. itd. Oto opiłek ze słownika, jakim operuje nasz krytyk wewnętrzny. Jego słowa odbierają nam chęć działania. 

Czasem też słyszymy krytykę z zewnątrz, która bardziej niż inna nas porusza….

Co ma wspólnego krytyka zewnętrzna z krytykiem wewnętrznym?

Kiedyś miałam wiele kompleksów a największym z nich była moja waga i gabaryty itd. Któregoś razu ktoś zażartował gdy siadałam na pieńku na wycieczce w lesie ”żebym uważała, bo za chwilę pęknie”. Żart nijak odnosił się do mojej figury i mogłam go dowolnie zinterpretować, ale w tamtym momencie mój krytyk wewnętrzny “dowalił” mi, że jestem gruba, ciężka i jak widać wszyscy na tym się w kontakcie ze mną koncentrują.

Dzisiaj moja reakcja byłaby inna. Przestałam utożsamiać się z kimś kto był wtedy  “ofiarą” tamtego krytyka.

Ta sytuacja to przykład na to, że krytyk wewnętrzny może także uaktywnić się pod wpływem neutralnego komentarza.

Na ogół jednak wewnętrzny krytyk podczepia się pod krytykowanie nas przez innych.

Jeśli po takiej krytyce długo się zbieramy, leczymy rany, w kółko rozpamiętujemy to zdarzenie. Mocniej niż poczucie krzywdy i zranienia mamy poczucie winy lub poczucie, że rzeczywiście ktoś miał rację nas krytykując. Oznacza to, że najprawdopodobniej pod zewnętrzną krytykę podczepił się pasażer na gapę i to upierdliwy;)

Samo już rozpoznanie tej sytuacji przynosi ulgę i łatwiej sobie poradzić z trudnymi odczuciami. Możemy w tym momencie podjąć prace z naszym krytykiem wewnętrznym.

Kim ten krytyk wewnętrzny w ogóle jest?

Według koncepcji Psychologii Procesu krytyk jest jedną z naszych wewnętrznych figur, subosobowości, struktur zorganizowanych jak jakaś oddzielna osoba. Mamy w sobie wiele wewnętrznych postaci, każdy inny zestaw: np. dziecka, starca, matki, osoby wrażliwej, osoby zdecydowanej, płaczka, twardziela i wielu wielu innych w tym również krytyka wewnętrznego. Często krytyk związany jest z figurą rodzicielską czyli uwewnętrznioną postacią naszego rodzica. Jest to figura/postać która utworzyła się na wzór jak traktowali nas w dzieciństwie rodzice, czy i jak nas krytykowali.

Co można zrobić by żyć dobrze ze swoim krytykiem?

Na ogół nie mamy z nim dobrych relacji. W moim odczuciu najważniejsze to własnie je zmienić. Przemocowy układ zmienić na taki z którego czerpalibyśmy korzyści.

Aby zmienić tę relację to potrzebne jest nam zrobienie dwóch lub trzech kroków.

Po pierwsze potrzebujemy dobrze go poznać. Popracować wyobraźnią i stworzyć pogłębiony psychologicznie portret. Kim jest ta osoba? Kogo w nas krytykuje? Te odpowiedzi mogą się zmieniać w zależności od kontekstu sytuacji. Ważne aby każdorazowo sobie na nie odpowiadać: kto we mnie w tej chwili i kogo we mnie krytykuje.

Drugi krok to praca z tym konfliktem. Przynajmniej tak na ogół sama pracuję. Przyglądam się obu osobom zamieszania. Wyobrażam sobie, że jestem jedną z nich np. Krytykiem. Wtedy staram się podążając za jego konkretnymi zarzutami i swoimi odczuciami, odkrywać jego przekaz: co zarzuca i komu we mnie np. że źle zajęłam się dzieckiem, że jestem nieodpowiedzialna itd. Staram się rozpoznać jak najwięcej z jego zarzutów i uwag oraz potraktować jakby były to moje własne. Kiedy poczuje, że wewnętrzne napięcie zelżało we mnie, wtedy przyglądam się kogo krytykuje mój krytyk we mnie. Co się zdarzyło i jakie argumenty ma ta druga postać. Co może odpowiedzieć korytkowi? Przyglądam się jej uważnie i na ogół znajduję argumenty na jej obronę.

Praca w tym miejscu wygląda jak dyskusja na mocne argumenty i trwa do momentu aż wyraźnie odczuję, że albo wypracowano porozumienie albo konflikt totalnie osłabł albo jedna ze stron już sobie odpuściła lub możne czegoś nauczyła się od drugiej. Najczęściej ten moment odczuwam jako ulgę i nic już dalej wewnętrznie mnie nie uwiera. Krytyk się chowa. To jeden z przykładów pracy z krytykiem.

Można czasem podpytać własnego krytyka: po co krytykuje, bo może mógłby czasem dać nam jakąś ważną i dobrą wskazówkę. Bo od krytyka można czasem się czegoś nauczyć czy być jak on w pewnych sytuacjach. Z jego energią rozwiązać jakiś problem.

A kiedy krytyk jest „killerem”…

Są tacy krytycy wewnętrzni, którzy noszą morderczą energię. Są totalni, bezwzględni, nie niosą nic oprócz zabójczej energii, żadnych użytecznych informacji. Jest to ten rodzaj krytyka, ten rodzaj sytuacji, kiedy jedynie możemy pracować nad tym, aby go nie słuchać, nie dopuszczać do głosu, powiedzieć mu coś bardzo mocno. Czasem nawet zagrozić, postraszyć itd. To często wymaga pomocy specjalisty, wzmocnienia siebie i przytomności.

Czy sami potrafimy świadomie krytykować? Czy po prostu dzieje się to przypadkowo i nieświadomie ranimy  innych?

Świadomie krytykować to też wielka sztuka. Zrobić to w punkt, używać precyzyjnie i z rozwagą swojego krytycyzmu. I robić to w ważnej i dobrej dla nas sprawie np. kiedy nie zgadzamy się na czyjeś złe nas traktowanie.

Często spotykam się z wielkim w tym miejscu oporem  i okazuje się, że mało kto potrafi z rozmysłem i świadomie krytykować. A najgorszym przecież wariantem jest hulający bez kontroli i świadomości krytyk. Raniący po omacku nas i nasze otoczenie. Dlatego może warto też w sobie rozwijać świadomy krytycyzm? Po to by czasem z rozmysłem go używać.

Ciekawostką jest też to, że osoby, które nigdy świadomie nie krytykują dużo częściej doświadczają krytyki swojego wewnętrznego krytyka. Może warto więc pokrytykować sobie czasem?